Miałem ostatnio niezwykłą przyjemność odwiedzić Kennedy Space Center na Przylądku Canaveral na Florydzie. Z Kennedy Space Center (KSC) wiąże się wiele niezwykłych historii i lekcji przywództwa. Aby zrozumieć kontekst powstania KSC, trzeba wrócić do tego, co działało się na świecie pod koniec lat 50 i na początku 60-tych. Stany Zjednoczone sromotnie przegrywały walkę ze Związkiem Radzieckim, jeżeli chodzi o podbój kosmosu. Nie dość, że Sowieci potrafili wysłać na orbitę okołoziemską swojego sputnika a Amerykanie nie, to dodatkowo to Rosjanin był pierwszym człowiekiem, który znalazł się w kosmosie. Zagrożenie wzrastało. Amerykanie nie tylko bali się tego, że Sowieci będą ich z tego kosmosu „podglądać”. Oczywistym było, że za chwilę w kosmosie znajdzie się broń.
I wtedy właśnie, w obliczu druzgocących porażek, nowo wybrany prezydent Kennedy w pierwszym roku swojej prezydentury obwieszcza: „jako pierwsi dolecimy na księżyc, jeszcze w tej dekadzie.” Powołuje Kennedy Space Center. Jego wystąpienie w 1962 roku, znane jako „Rice Stadium Moon Speech”, należy do najbardziej porywających i inspirujących wystąpień przywódczych wszechczasów. To w nim padają, miedzy innymi, słowa: „Zdecydowaliśmy się dotrzeć na księżyc. Zdecydowaliśmy się dotrzeć na księżyc w tej dekadzie i podejmować inne działania, nie dlatego, że są one łatwe, ale dlatego, że są trudne, ponieważ ten cel posłuży nam do tego, aby się zorganizować i skorzystać z najlepszych pokładów naszej energii i naszych umiejętności, bo to wyzwanie jest tym, które jesteśmy gotowi przyjąć, tym, którego nie chcemy odłożyć, tym, w którym zamierzamy wygrać.” Przemówienie to rzeczywiście jest bardzo znane, choć jego treść nigdy, tak mocno, nie wybrzmiała dla mnie, jak właśnie w miejscu, które stało się namacalnym jego skutkiem.
Po tym przemówieniu nic nie było już takie same. Dzięki wizji, organizacji i kulturze KSC każdy jego pracownik, niezależnie od wykonywanej funkcji, od porządkowego do pracujących utytułowanych naukowców, gdy jest zapytany, co robi w KSC, odpowiada jedno: „buduję statek kosmiczny.” I tak jest dzisiaj, czego miałem okazję osobiście doświadczyć, pomimo tego, że w ostatniej dekadzie fundusze NASA i budżet KSC zostały poważnie ograniczone, choć będzie się to zmieniało. Za chwile zacznie się „rekrutacja” na lot załogowy na Marsa! To jeszcze pieśń przyszłości, choć, jak twierdzą w KSC, nie aż taka odległa.
Jest wiele lekcji przywództwa, wynikających z historii KSC i roli, którą w niej odegrał jej lider prezydent Kennedy. Oto kilka z nich:
- Nawet najbardziej okrutna konkurencja może skłonić Cię do ponadprzeciętnych działań, o ile podejmiesz decyzję i dokonasz wyboru („we choose to go to the moon”), że będziesz działać. Niektórzy poddają się okolicznościom, inni decydują się, aby te okoliczności kształtować.
- Wyznaczenie konkretnego, mierzalnego (wymiernego) celu („zdecydowaliśmy się dotrzeć na księżyc w tej dekadzie”) jest koniecznością. Nie można mierzyć postępu w tym, co się robi, jeżeli bardzo precyzyjnie nie będzie się wiedziało dokąd się zmierza („czy podjęcie danej decyzji przybliża nas do księżyca ?)”
- Cel musi być przez wszystkich zrozumiały oraz na tyle inspirujący, aby ich porywał i angażował. Obecni pracownicy oraz emerytowani już pracownicy KSC identyfikują się z tym miejscem, ciagle mówiąc: „budujemy nowy prom”, „dolecimy na Marsa”, „zrobimy coś, czego nikt inny jeszcze nie dokonał”, mając jednoczenie świadomość, że wielu z nich nie doczeka planowanej i przygotowywanej obecnie misji na Marsa. Na Marsie stanie bowiem ktoś, kto jest obecnie w grupie wiekowej 6-16 lat.
- To, że nie wiesz jak osiągnąć cel nie jest, na początku drogi, istotne, pod warunkiem, że jest to cel inspirujący, nad którego osiągnięciem bedą pracowali kompetentni i zmotywowani ludzie. W KSC było tak nie tylko w przypadku pierwszego lotu na księżyc, ale rownież pózniej, gdy zbudowano pierwszy na świecie prom kosmiczny Atlantis. Brak wiedzy o tym „jak tego dokonać?” nie powinien powstrzymać od myślenia i działania.
- Każda fizycznie namacalna rzecz i każde osiągnięcie człowieka ma początek w jego umyśle. To pomysł i idea, która rodzi się w umyśle człowieka może być początkiem jakiegokolwiek działania. Każda rzecz, którą stworzył człowiek, rodzi się dwa razy: pierwszy raz, jako jej wyobrażenie; drugi – w rzeczywistości. Największą luką w życiu większości ludzi jest luka pomiędzy tym, co wiemy i tym, co rzeczywiście robimy.
Jest jeszcze wiele lekcji, które można wysnuć z historii Kennedy Space Center. Analizując ją trudno się nie zgodzić, że wszystko zaczyna się od przywództwa. No i jest jeszcze jedna rzecz, której nauczyłem się będąc w Kennedy Space Center. Otóż to, że warto jest słuchać astronautów, gdyż opowiadają oni naprawdę historie nie z tej ziemi – dosłownie oraz w przenośni.