Szerszy kontekst a 9 kropek

Problem wygląda następująco: poniżej znajduje się dziewięć kropek. Zadanie polega na tym, by połączyć wszystkie czterema prostymi kreskami bez odrywania ołówka od kartki i bez cofania się po jakiejkolwiek linii.
Jeśli nie znasz wcześniej odpowiedzi, to przed przeczytaniem danej poświęć pięć, dziesięć minut, żeby samodzielnie rozwiązać zagadkę.
Większość ludzi nieodmiennie zaczyna rysować kreskę od jednego z rogów,
a potem dwie kolejne obrysowujące kwadrat. Wtedy doznają oświecenia! W ten sposób jedna kropka zawsze pozostanie poza rysunkiem.
Wtedy umysł zaczyna się męczyć. Im więcej błędnych rozwiązań wypróbujemy, tym bardziej jesteśmy sfrustrowani.
Kiedy widzimy rozwiązanie zadania albo sami do niego dochodzimy, zwłaszcza gdy przez pewien czas się z nim męczyliśmy, w chwili odkrycia zwykle pojawia się „aha!”. Jest to związane z odkryciem, że rozwiązanie polega na przedłużeniu linii rysowanych poza wyobrażonym kwadratem, w który układają się kropki.
Problem sformułowany w tej postaci nie wyklucza możliwości wybiegnięcia kreską poza kontur wyznaczony przez kropki, ale „normalne” podejście ogranicza obszar zadania do schematu ułożonego z kropek. Nie widzimy kropek na tle papieru i nie rozpoznajemy, że obszar problemu to cała powierzchnia zawierająca kropki. Jeśli wyizolujemy dziewięć kropek jako obszar problemu ze względu na machinalny sposób postrzegania rzeczy i nawykowy sposób myślenia, nigdy nie znajdziemy satysfakcjonującego rozwiązania. W rezultacie możemy skończyć, obwiniając się o głupotę albo wściekając się na postawione zadanie, uważając je za niemożliwe do rozwiązania albo głupie,  a już z pewnością nieważne w obliczu naszych problemów ze zdrowiem. Wtedy przez cały czas będziemy kierować energię nie tam, gdzie trzeba. Nie będziemy dostrzegali całego obszaru związanego z zadaniem. Gdy przegapimy szerszy kontekst, prawdopodobnie przegapimy również potencjalne znaczenie problemu w naszej konkretnej sytuacji.
Zadanie z dziewięcioma kropkami pokazuje, że jeśli chcemy rozwiązać problemy, musimy przyjąć szerszą perspektywę. Takie podejście zawiera dociekanie, jaki tak naprawdę jest kontekst danego problemu, wymaga te dostrzeżenia relacji pomiędzy różnymi jego oddzielnymi częściami i wreszcie  ujęcia go jako pewnej całości. Nazywamy to przyjęciem perspektywy systemowej. Jeśli nie rozpoznamy prawidłowo całości danego systemu, nie znajdziemy zadowalającego rozwiązania, ponieważ będzie nam się wymykał kluczowy wymiar: wymiar całości.
Zadanie połączenia dziewięciu kropek uczy, że w celu rozwiązania pewnego rodzaju problemów powinniśmy wyjść poza nawykowe, w dużym stopniu uwarunkowane sposoby patrzenia, myślenia i działania. Jeśli tego nie zrobimy, wysiłki rozpoznania i rozwiązania problemów zostaną udaremnione przez nasze własne uprzedzenia i z góry przyjęte założenia. Brak świadomości, że system stanowi całość, często nie pozwala dostrzec nowych możliwości i perspektyw. Błędnie rozpoznając prawdziwą istotę rzeczy oraz okoliczności, zaczniemy grzęznąć w problemach i kryzysach, zaczniemy podejmować niewłaściwe decyzje. Zamiast przeniknąć do sedna problemu, będziemy go pogłębiać, przez co stanie się jeszcze bardziej dotkliwy, być może w ogóle skapitulujemy. Takie doświadczenia prowadzą do frustracji, niskiego poczucia własnej wartości i niepewności. Kiedy ufność we własne siły zostaje podkopana, rozwiązywanie kolejnych problemów jest jeszcze trudniejsze. Nasze wątpliwości dotyczące własnych zdolności zmieniają się w „samospełniające się proroctwa”, które mogą zdominować nasze życie. W ten sposób bardzo skutecznie sami narzucamy sobie ograniczenia, co następuje za pośrednictwem naszych procesów myślowych. Wtedy często zapominamy, że stworzyliśmy krępujące nas kajdany bez niczyjej pomocy.
W rezultacie tkwimy w miejscu i mamy poczucie, że tych ograniczeń nie da się przezwyciężyć. Na co dzień możemy przyjrzeć się bliżej temu procesowi, uważnie obserwując swój wewnętrzny dialog oraz swoje przekonania, a także to, jak wpływają one na nasze postępowanie. Dopóki nie praktykujemy uważności, rzadko przyglądamy się naszemu wewnętrznemu dialogowi, zachowując przy tym choćby podstawową jasność umysłu, rzadko też zastanawiamy się nad jego zasadnością, zwłaszcza gdy odnosi się on do naszych myśli i przekonań na własny temat. Jeśli na przykład mamy zwyczaj mówienia sobie: „W życiu mi się nie uda”, gdy natrafiamy na problem albo przeżywamy rozterki, na przykład gdy uczymy się obsługi jakiegoś urządzenia albo gdy mamy się skonfrontować z grupą ludzi, na pewno sobie nie poradzimy. W tym momencie nasze myśli się spełniają albo urzeczywistniają. Mówienie „Nie mogę…” lub „Nigdy bym…” to samospełniająca się przepowiednia. Jeśli mamy zwyczaj myśleć o sobie w ten sposób, to przed podjęciem działania w celu rozwiązania problemu nakładamy na siebie ograniczenia. A tak naprawdę w wielu sytuacjach nie wiemy, na co nas stać. Może zaskoczymy samych siebie, jeśli do danego problemu podejdziemy w zupełnie nietypowy sposób, choćby dla zgrywy, nawet jeśli nie wiemy, co robimy, i w głębi serca nie mamy przekonania, że damy radę.
Rzecz w tym, że nie zawsze wiemy, gdzie leżą naprawdę nieprzekraczalne granice. Jeśli jednak nasze przekonania, postawy, myśli i uczucia zawsze wynajdują powody, by unikać nowych wyzwań i ryzyka, by pozostać w sferze komfortu własnych przekonań, by nie dostrzec rzeczywistego wymiar danego problemu i własnego do niego stosunku, wówczas tragicznie ograniczamy możliwości uczenia się, hamujemy swój rozwój i eliminujemy możliwość pojawienia się w życiu pozytywnych zmian. Bez względu na to, czy chodzi o zbicie wagi, rzucenie palenia, o to, by nie wrzeszczeć na dzieci przy każdej okazji, powrót do szkoły, rozkręcenie nowego biznesu, czy odnalezienie powodu do życia po wielkiej tragedii – nasze działanie będzie w ogromnym stopniu zależało od sposobu widzenia świata, od przekonań dotyczących własnych ograniczeń oraz wewnętrznej siły i w końcu od poglądu na samo życie. Nasze przekonania i postawy, myśli i emocje mogą rzeczywiście mieć ogromny wpływ na nasze zdrowie.
Źródło:
“Jon Kabat-Zinn. Życie, piękna katastrofa” (od Kindle Location 3378), Wydawnictwo Czarna Owca.

 

 

Jeden komentarz

  1. Nie każdego stać na elevation of the mind. Niektórzy już zawsze zostaną na parterze. Jedni są świadomi tego, że jest jakieś “wyżej”, ale bojący się po nie sięgnąć. Drudzy, co gorsza, w ogóle nie zdający sobie sprawy z istnienia jakiegoś “wyżej” – co ciekawe, nie przeszkodziło im to w osiągnięciu “sukcesu”.
    Ostatnio dotarło do mnie, że przez ostatnie lata funkcjonowałam w otoczeniu osób z drugiej grupy, będąc w tej pierwszej. Na szczęście wskoczyłam do windy i – co prawda dość powoli, ale jednak – wjeżdżam na górę;)
    Dzięki za ciekawy tekst! Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sign up to our newsletter!